Pod koniec zeszłego roku, już po raz drugi realizowaliśmy zlecenie dla European Nuclear Society (ENS). Po warszawskiej wydarzeniu, na którym wykonywaliśmy zdjęcia z konferencji, przyszła kolej na Manchester.
Zaczęło się nieciekawie, bo od komplikacji z lotniskiem (lot przeniesiony na Okęcie, standardowe problemy Modlina z mgłą) i opóźnionym o 5 godzin lotem. W końcu udało się szczęśliwie wylądować w (oczywiście i tym razem deszczowej) Anglii.
Zlecenie, logistycznie i „objętościowo” należało do tych z grupy „level: hard”. 10 godzin dziennie, 800 uczestników, 3 lokalizacje i 5 przestrzeni konferencyjnych, w których najlepiej gdybym był jednocześnie. Impreza odbyła się w Manchester Town Hall, Manchester Convenience Center oraz pięknej, gotyckiej katedrze. Miejsca były zróżnicowane i imponujące – od gotyku do szklanej nowoczesności.
Po godzinach pracy w tajniki tai-chi wprowadzała wiecznie uśmiechnięta Marry. Spędziłem u niej cztery przepełnione świetnymi rozmowami i dobrym jedzeniem wieczory.